Homoparady na ulicach polskich miast, edukacja seksualna w szkołach, żądanie adopcji dzieci przez związki jednopłciowe – choć przed laty wiele osób nie wierzyło w taki scenariusz, tak dziś wygląda rzeczywistość, z którą stykają się Polacy. Są jednak środowiska, takie jak Stowarzyszenie im. Ks. Piotra Skargi, które już wiele lat temu ostrzegały przed zagrożeniami ze strony homolobby.
Z badań statystycznych wiemy, że osoby homoseksualne stanowią 1-2% populacji. Ich wpływ na życie społeczne w Polsce jeszcze 30 lat temu był niewielki. Wszystko zmieniło się po upadku komunizmu, gdy środowiska lewicowe uznały, że ich dotychczasowe metody walki o wpływy są nieskuteczne.
– Przestali walczyć z przeżytkami kapitalizmu i własnością prywatną, nie udowadniali już wyższości gospodarki socjalistyczną nad rynkowa, ponieważ ten eksperyment nie zdał egzaminu. Dlatego też środowiska lewicowe zaczęły wywracać naturalne struktury społeczne poprzez ataki na rodzinę – wspomina Sławomir Olejniczak, prezes Stowarzyszenia im. Ks. Piotra Skargi.
Furtka do promocji dewiacji
Wiele zmieniło się po utworzeniu Unii Europejskiej. Powstała rezolucja o zakazie dyskryminacji ze względu na tzw. orientację seksualną, bazująca wyłącznie na przesłance, że homoseksualizm został wykreślony z listy chorób przez Światową Organizację Zdrowia.
Niestety, ten zabieg okazał się skuteczny. Zaczęto legalizować tzw. związki partnerskie, nie definiując przy tym czy chodzi o związki ludzi obojga płci czy może jednopłciowe. W ten sposób stworzono furtkę, która umożliwiała zrównanie takich relacji z małżeństwem, a następnie adopcję dzieci czy wprowadzanie edukacji seksualnej w szkołach.
– Pretendowaliśmy wtedy do członkostwa w Unii Europejskiej i nasze Stowarzyszenie zdawało sobie sprawę, że podobne pomysły, które pojawiały się już innych krajach Europy Zachodniej, będą wdrażane także w Polsce – przypomina prezes Stowarzyszenia.
Uśpieni politycy
Tak też się stało. Po referendum decydującym o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, już jesienią 2003 roku pojawił się projekt o tzw. związkach partnerskich. – Rozmawiałem wtedy z różnymi politykami, posłami i senatorami z tzw. prawej strony. Pamiętam, jak pukali się w głowy i mówili: „Proszę pana, w katolickim kraju to niemożliwe”. My zaś mieliśmy świadomość, że ten projekt jest przygotowywany po cichu. I rzeczywiście w ówczesnym parlamencie, gdzie większość stanowiła koalicja SLD-PSL, senator Krzyszkowska zgłosiła projekt ustawy o legalizacji związków partnerskich – podkreśla Sławomir Olejniczak.
Przedstawiciele Stowarzyszenia im. Ks. Piotra Skargi postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i opublikowali manifest „Legalizacja związków homoseksualnych – wyzwanie rzucone chrześcijańskiej Polsce”.
– Wtedy troszkę zaczęły otwierać się oczy różnym środowiskom politycznym, ponieważ pojawiło się konkretne zagrożenie. Sam projekt ustawy miał być procedowany najpierw przez senat, w którym dominującą większość miało SLD. W międzyczasie pojawiły się też akcje publicznej promocji homoseksualizmu: marsze tolerancji i marsze równości. W odpowiedzi organizowaliśmy akcje protestacyjne wobec tych niemoralnych zachowań – opowiada Sławomir Olejniczak.
W Krakowie skończyło się to zamieszkami, co spowodowało, że ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński, podjął decyzję o blokadzie marszu w stolicy.
Z poparciem senatu
Mimo społecznego sprzeciwu, większość senacka zlekceważyła głos obywateli, dlatego jesienią 2004 roku Stowarzyszenie rozpoczęto zbiórkę podpisów pod petycją skierowaną do kierowników urzędów stanu cywilnego z informacją, że ten projekt uderzy również w ich sumienia. Wniosek Stowarzyszenia poprało aż 15% kierowników z całego kraju.
– To duża ilość, biorąc pod uwagę, że ci urzędnicy ryzykowali swoje kariery. Miało to też swój ciężar gatunkowy, bo zaprzyjaźniony z nami senator z LPR zabrał te dokumenty na debatę, co wywołało ogromną burzę ze strony środowisk homoseksualnych, a ówczesny marszałek sejmu Longin Patusiak zdecydował o zamknięciu debaty. Zorganizowano trzecie czytanie, które ma charakter głosowania nad projektem bez debaty – przypomina Sławomir Olejniczak.
Wtedy też Senat Rzeczpospolitej Polskiej przyjął ustawę o związkach partnerskich, a wszystko miało rozstrzygnąć się w sejmie.
Historyczna akcja
Aby zapobiec temu olbrzymiemu zagrożeniu, Stowarzyszenie im. Ks. Piotra Skargi zorganizowało pierwszą w historii polskiego parlamentu protestacyjną akcję wysyłkową, w ramach której zbierało podpisy pod sprzeciwem wobec ustawy legalizującej związki partnerskie. Ostatecznie do marszałka sejmu trafiło aż 120 000 podpisów Polaków, którzy opowiedzieli się za tradycyjnym modelem rodziny!
– Miało to swój ciężar gatunkowy, bo konieczne jest 100 000 podpisów żeby wprowadzić pod obrady projekt obywatelski. To spowodowało, że panowie z SLD zorientowali się, że temat ten jest gorący i niewygodny i w okresie wyborczym lepiej go nie poruszać – podsumowuje prezes.
Na szczęście, mimo różnych nacisków ze strony lobby LGBT, związków jednopłciowych nie udało się zalegalizować w Polsce do dziś. Dużą rolę w obronie katolickich wartości odgrywa Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, które już od 20 lat – w myśl swojego hasła przewodniego - budzi sumienia Polaków, m.in. poprzez akcje podobne do tych, które opisał prezes Olejniczak.
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy